Po chwili wpatrywania się w siebie i natarczywym przeszukiwaniu swoich myśli, poznałam w owej dziewczynie dziecko. Było młode, silne i niewinne. Mała z ciemnymi włosami dziewczynka o szarych oczach... Zaraz coś mi świta!
Ale jednak nie...
Nie to niemożliwe, przecież minęło tyle lat, to nie było zaplanowane, przecież nie można tak się kontaktować z innym plemieniem. Poza tym została ona wydziedziczona z plemienia deszczu do plemienia śmierci...A przecież ma dobre serce i zabrała mnie żebyśmy porozmawiały, co było zabronione nam obu. Po dłuższej chwili namysłu powiedziałam sobie dość.
-Ty jesteś Di...- w tym momencie złapał mnie ktoś za rękę, bardzo mocno i pociągnął. Czułam jak krew w żyłach odpływa z mojej dłoni i już do niej nie wracała, szłam...nie...BIEGŁAM
Nie należało to do przyjemnych doświadczeń. Och nie ! To już czas! Wybiegliśmy na plac główny całego miasteczka, wkoło tłum ludzi. Na środku wysoki na 10m pal, do którego miałam być przywiązana, obok leżał nóż wykonany z brązu, który jest tępy jak żadne inny. Zobaczyłam po chwili gruby sznur a wokół niego, stojące dzieci ubrane w czarne koszule i białe spodnie. Zauważyłam wśród nich dziewczynę, która wręczyła mi pudełko. Przeskakiwała nerwowo z nogi na nogę, rozglądając się po wszystkich zebranych. Nagle stanęła na palcach i pomachała do kogoś ukrytego w tłumie, w dalszym ciągu podenerwowana. Myśląc o niej nie zdążyłam się nawet zorientować kiedy dwóch mężczyzn przywiązało mnie do słupa. Gdy wróciłam "na ziemię" zaczęłam się wyrywać lecz to było na nic. Już za późno było na wszelkie ucieczki. Zacisnęłam mocno oczy i starałam się nie myśleć o tym dniu, o tej nocy. Niestety nie potrafiłam, najpierw list, potem ta sukienka, potem jeszcze te słowa "kocham Cię"... tak rzadko je słychać w moim otoczeniu. Do jasnej cholery kto to napisał ?! Nie potrafiłam przestać rozpatrywać całej sytuacji...Otworzyłam oczy i zdążyłam ujrzeć tylko błysk uśmiechu, aż nastała kompletna ciemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz