Cisza w koło mnie, skłoniła do otwarcia oczu. Po lewej wielkie ognisko buchało płomieniami i dymem, po prawej zapłakani przyjaciele a naprzeciw mnie ...szaman. Odcinał skrawki kory z noża wykonanego z drewna drzewa metalicznego. Znowu to samo, cały stres przejął nade mną władzę. Ciemne chmury nabrały wrogiego pomruku. Zaczął padać deszcz, zgasił ognisko,widziałam jak ludzie z plemienia o szarych oczach, unosili twarze wysoko w górę, chłonęli moc nieba i wody. To był niesamowity widok, widać, że wierzą w tą dziwną magiczną nicość. Rozpętała się ogromna burza, błyskawice waliły po całej wsi, zaczęły domy płonąć...
- Co za szaleństwo- pomyślałam. Okropna zawierucha, kubły na śmieci , budy dla psów, wszystko fruwało po ulicach. A na rynek...
Wtargnęło tornado, szalało, prędko, tak szybko, leciało prosto w moją stronę... Zaczęłam krzyczeć, wrzeszczeć wręcz. Ludzie pouciekali, szaman klęknął... Modlił się !
- Co tu się dzieje ?- Szarpanina nie pomagała, tornado pochłonęło mnie w swoje epicentrum.
SZUM, TRZASK, KRZYK...
To wszystko działo się wokół mnie, a ja nie mogłam nic zrobić.
Nagle w ułamek sekundy, znalazłam się ponad chmurami, czułam dziwną moc, byłam silna. Tam na górze było spokojnie, harmonijnie. Wszystko do siebie pasowało, było pięknie, a pod moimi stopami działy się takie okrutne rzeczy. Wtem ktoś mnie złapał za ramię. Czarny bez...
Nigdy bym nie pomyliła tego zapachu. To on ! Brakowało mi tej nonszalancji i pysznej woni. Wtuliłam się w niego, to było straszne, tyle rzeczy, tyle szalonych sytuacji na raz. W jego ramionach poczułam spokój i zrozumienie.
Moment,
co on tutaj robi??
:D
OdpowiedzUsuń