poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział 13

Zatracona w woni nie czułam nawet prędkości, nawet nie zorientowałam się, że chłopak jest bez kaptura. Czułam jego kruczoczarne włosy na swojej twarzy. Aż w końcu dobiegliśmy... Spojrzał mi głęboko w oczy i :
- Jestem Dreon, tak, znam Dinxi, tak, ciebie też znam, o liście nie powiem. jestem z plemienia "Światła"- gdy tylko wypowiedział nazwę, natychmiast zauważyłam złotą iskierkę na tle ciemnego brązu. Krążyła ona po źrenicy, jakby tańczyła taniec orientalny, była piękna. Już nawet nie słuchałam. Zdjął mój "opatrunek" z policzka, ucałował w drugi i odszedł, a właściwie to odbiegł w ciemny las. Po minucie zniknął mi z pola widzenia. Zostałam sama, na jakimś bezludny pustkowiu, w dodatku...!
Byłam tylko w bieliźnie!!
- O nie! Świnia!- zawołałam za nim. Ukradł mi sukienkę, żeby się na mnie napatrzeć i uciekł, zostawiając mnie prawie nagą na jakimś polu.
Usłyszałam szum, pomyślałam, że to znowu ci, którzy nas atakowali. Bez chwili zastanowienia postanowiłam obejść dźwięk i sama przystąpić do ataku, ale od tyłu. Jakże byłam zaskoczona gdy okazało się, że chciałam zaatakować...staw. Zbliżyłam się, kucnęłam i w tafli wody ujrzałam...NIESAMOWITE !!
Ujrzałam w niej samą siebie...Znudzona położyłam się na brzegu i zamknęłam oczy. Wsłuchując się w szum wody, zdołałam wyodrębnić z niego rytm, potem melodie, która nosiła się po całej polance. Wstałam, umyłam twarz, po czym uznałam, że jest bardzo gorąco. Rozebrałam się i weszłam do wody po samą szyję. Odwróciłam się od miejsca mojego odpoczynku, po czym zaczęłam tańczyć do rytmu wody. Odwróciwszy się z powrotem, zauważyłam brak bielizny...
-Noooo SUPER!! - okradli mnie z ostatnich ubrań. Krzyknęłam ze złości bardzo głośno. Wtem poczułam skrobanie w stopę, cała woda zaczęła się mienić w odcieniach niebieskiego i zielonego. Wystraszyłam się i chciałam jak najszybciej wyjść, lecz staw zrobił się jak wielki basen, bez możliwości wyjścia...
Dopłynęłam do brzegu. lecz jakaś bariera mnie zatrzymywała. Wtedy śliskie i obrzydliwe, podwodne rośliny, zaczęły oplatać moje stopy. Na początku łaskotało, jednak gdy po chwili zacisnęły węzły już nie było tak wesoło. Zaciskały się coraz mocniej i ciaśniej, stopy mi zdrętwiały, już nie czułam czy nimi jeszcze ruszam.

1 komentarz:

  1. To też czytałam :p kiedy dodasz coś zza pomarańczowego pisma? :p
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń