środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 15.

Ciepło porannego słońca otulało moje ciało w coraz większym mając je zasięgu. Otworzyłam oczy, wszędzie porozwalane meble, pobite szkła, promienie słońca odbijały się od skrawków butelek i mieniły różnymi kolorami po całej przestrzeni. To magiczne zjawisko oczarowało mnie. 
 Nagle trzask, świst, głuchy krzyk kobiety, silny, bolesny uścisk. To był mój krzyk, moje ciało. Szarpali mną, siłą ciągnęli po ziemi. Było zimno, czułam jak drobne ostre kamienie wdzierają mi się w skórę pleców. Wiem, minął tydzień od uroczystości. Znaleźli mnie, kobieta miała rację. Wepchnięto mnie do ciasnej klatki, powóz prowadziły zakapturzone postacie, przypominały trochę czarną, mroczną śmierć. Było tak zimno, chłodny wiatr wbijał brutalnie szpile w moje ciało. Nagle zatrzymaliśmy się,byliśmy na głównym placu w Quitrix. Byłam wycieńczona i głodna, wyciągnięto mnie z klatki i związana grubym sznurem maszerowałam za "zakapturzonymi" przez tłum ludzi.
-Czy oni przez ten cały tydzień tu stali?...-wdarł się do głowy wątek komicznej ironii. Wpatrywali się we mnie, szeptali między sobą. 
Było dość dziwnie...
Zapach świec i mocnych kadzideł  drażnił nos wewnątrz. Oczy łzawiły od wiatru, zebrały się nad głowami czarne, złowrogie chmury. Na środku placu stał wielki, drewniany pal. Ktoś mnie podniósł, sznur się napiął i ścisnął mnie tak, że nie miałam możliwości oddychania. Zamknęłam oczy, trzymałam mocno zaciśnięte, bałam się tego co miało mnie za chwilę spotkać.

1 komentarz:

  1. No widzę, że jesteś coraz bliższa wstawienia tego, czego nie czytałam :D tak ma być :D
    Odnośnie tego rozdziału, napisałabym parę synonimów słowa cudowny :p i wyobraź sobie że to jest tu właśnie napisane :p
    Trzymaj się cieplutko :) buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń