wtorek, 31 marca 2015

Rozdział 7

I nagle przystanęłam na środku drogi, ponieważ na przeciwko mnie stała postać w długim, czarnym płaszczu. Spod kaptura wystawały kosmyki jasnych jak słońce blond, kręconych włosów. Głowę miała nisko spuszczona, po chwili ujrzałam jej śnieżnobiałą dłoń, która wyciągała coś zza pleców.
Wyglądało to jak pudełko, było podłużne, dosyć spore i również miało kolor czarny. Nagle owa osoba zaczęła się zbliżać do mnie i wymawiać jakieś słowa, trochę dla mnie niezrozumiałe. Spojrzałam na zegarek, żeby wiedzieć ile zostało do mojego męczeństwa. Była 23:45, więc zostało mi 15 minut. 
Dziewczyna podeszła do mnie prawie, że nucąc słowa, które wypowiadała cichym szeptem.Wręczyła mi pudło, teraz dopiero zauważyłam czerwone drobiazgi, zdobiące pudełko. Na wieczku była czerwona koronka, co za przypadek !
Taka sama była na kopercie od tajemniczego nieznajomego. Ułożywszy pudło na moich dłoniach, odwróciła się na pięcie i poszła w swoim kierunku. W pewnej chwili poczułam się jak dziecko, wyczułam słodką woń kwiatów polnych. Nie rozumiejąc dlaczego, odprowadzałam dziewczynę wzrokiem, chłonąc jej życie, przynajmniej czułam, że takie coś robię. Uznałam, że pójdę do domu i otworzę pudło. Weszłam do pokoju i zamykając drzwi na klucz, rzuciłam pudło na łóżko. Natychmiast otworzyłam...Yyyy...
W środku była biała, zwiewna sukienka, dosyć krótka. Szybko się w nią ubrałam i przejrzałam w lustrze. Wyglądałam dość szczupło i wydawałam się wyższa, co mnie bardzo ucieszyło. 
Spojrzałam na zegarek na ręce...

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 6

                                    Spacerując i otaczając wzrokiem budynki, myślałam o liście, który zastałam na szafce. Był on w czerwono-czarnej kopercie, co by mogło sugerować kolor oczu, aczkolwiek nie przypominam sobie ażebym kogoś z tejże osady znała, co więcej chłopca ! Mijałam stare, niczym opustoszałe budynki, ciemne drzewa złowrogo szumiały. Była cisza. W mojej osadzie wszyscy mnie znali bardzo dobrze i szanowali. 
Pewnie dlatego bali się wyjść mi na przeciw i spojrzeć prosto w oczy, w których ujrzeliby ból, cierpienie i strach. Ale to dobrze, idę sama po pustej ulicy. Mogę spokojnie przygotować się psychicznie do ceremonii. 
Co ja mówię?! 
Do takiej zbrodni nie da się psychicznie przygotować. Jedyne co, to pozostanie mi pamiątka... Do końca życia, te blizny na nogach i uraz psychiczny...

niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 5

Na szafce nocnej ujrzałam czerwono-czarną kopertę, uważnie rozpakowałam i zaczęłam czytać:
" Nie martw się !
Nie dopuszczę żeby Ci wyrządzono krzywdę! Co to to nie...
Nie przeżyłbym tego nigdy !
Kocham Cię..."
Zamarłam, po pierwsze, kto by się sprzeciwiał rytuałowi, ciągnącemu się od pokoleń?
Po drugie, nie mogę prowadzić znajomości z chłopcami aż do rytuału, po trzecie, nie ma żadnego chłopca w moim plemieniu !!
Cały dzień krzątałam się po wiosce, z pytaniami, kto napisał list? Po co go napisał? Skąd mnie zna?
W końcu doszło do godziny 22:00, za dwie godziny będę czuła potworny ból... Ubrałam się w białą bokserkę i zwykłe jeansy. Wyszłam na ulicę i powędrowałam w kierunki wsi...

Rozdział 4

                         Dziewczyna, kończąca osiemnaście lat ma przechlapane,nikomu tego nie życzę. W tym, wydawałoby się, najważniejszym w życiu dniu dochodzi do okrutnego czynu, a mianowicie szaman z plemienia, z którego pochodzi dana dziewczyna, rozpala w ogromnym ognisku długą gałąź, następnie nacina dziewczynę na obu łydkach oraz na udzie, udo było z tej strony co dziewczyny prawo bądź lewo czynność. Po głębokim na pięć cm nacięciu, brał gałąź i okładał nią dziewczynę tak długo aż krew zamiast łez jej z oczu poleci. 
W taki bowiem sposób całe jej duchowe zło wytapiało się ze wzroku. Cała ceremonia odbywa się bez żadnego znieczulenia... Następnie dziewczynę wypuszczano i zostawiano w spokoju, i takie coś miało się przydarzyć właśnie mnie...Bardzo się tego bałam, miałam nadzieję, że się przed tym jakoś obronie, ale myśli zawodzą...To miało się stać, już jutro...
W nocy śniło mi się, że ktoś mnie rozbiera z takim pożądaniem, że po prostu podobało się mnie to niepohamowanie. Obudziłam się cała roztrzęsiona i zmęczona.

piątek, 27 marca 2015

Rozdział 3

                  Była to moja pierwsza przyjaciółka od serca. Mogłam z nią rozmawiać na dowolne tematy bez poczucia strachu przed wygadaniem wszystkich tajemnic rodzicom. Miałyśmy po tyle samo lat i od początku bardzo dobrze się dogadywałyśmy. Niestety...
                  Po naszej, wydawałoby się wiecznej przyjaźni, jej oczy nabrały barwy ciemniejszej, prawie, że czarnej. Więc została przeniesiona do plemienia "Śmierci"...Tak bardzo nas obie to skrzywdziło, że ja nie potrafiłam się w ogóle pozbierać po naszej rozłące. Pamiętam jak bolało, jakby to było wczoraj. Niestety musiało do tego dojść, Dinxi  nie była zdolna do czynienia komuś krzywdy, co dopiero do zabijania.
                  Po utracie Dinxi, czułam się bezsilna, bezwartościowa, niepotrzebna. Po prostu SAMA i w takim przeświadczeniu żyłam jeszcze ponad jedenaście lat, aż mój okres żywota doszedł do dnia, gdy trzeba było przeprowadzić rytuał ceremonialny...

Rozdział 2

                         Moja babcia Ledel, miała zielony kolor oczu i została przydzielona do plemienia "Życia". Niestety w tej zieleni ujawniał się brąz. Nie ma plemienia z takimi oczami, więc została zrzucona z klifu wprost do morza Wiino. Brutalna prawda boli, niestety to druga zasada: jak się nie należy do żadnego plemienia to trzeba zabić ! 
                        Kolejnym tyrańskim czynem była monotonność. Od małej blondyneczki powtarzałam czynności, którymi po kilku latach "wymiotowałam". Bezwzględne, powtarzające się sytuacje dawały wiele o sobie poznać. Moja ciotka Ichitió (kolor deszczu), musiała znosić niemiłosiernie bolesny reumatyzm, przez który w krótkim czasie padła z wycieńczenia, została szybko zastąpiona małą, drobną sierotką Dinxi. Delikatna, krucha brunetka z kontrastującymi, szarymi oczami.

czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 1.

                         Dziewczyna o długich, ciemnobrązowych włosach, wybiegła na ulicę cała zapłakana. Ubrana była w delikatną, białą sukienkę, sięgającą jej do ud. Świecące oczy zalane głębią wody, jakby nieodwracalnie zgasły. Spojrzała w niebo i zamyślona podziwiała chmury, przechodnie patrzyli na nią, nie rozumiejąc jej uczuć.
                         Dziewczyna z oczami koloru najpotężniejszego z żywiołów czyli wody, to ja. Urodziłam się w Quitrix, miejscowości o bardzo rygorystycznych zasadach. Po pierwsze,plemiona, moja wioska jest podzielona na pięć plemion, z uwagi na żywioły ujawniające się w naszych oczach. W plemieniu "Wody", do którego należę jest najmniej osób, wszyscy mówią, że to przez unikatowość niebieskich oczu. Drugie plemię, to plemię "Życia", mieszkają tu tylko ci ludzie, którzy mają zielony kolor oczu. Trzecie plemię nosi nazwę Światła, należą do niego ludzie, posiadający żółtą bądź jasną iskrę w oku, na tle ciemniejszego koloru.
                        Czwarte plemię, to plemię "Deszczu" i zamieszkują je ludzie o szarych oczach. Piąta osada zaś,nosi nazwę plemienia "Śmierci". Należą tam osoby o czarnych, brązowych lub czerwonych oczach. To plemię jest najbardziej zaludnione. Przykro mi to stwierdzić ale ta najliczniejsza wioska,jak sama nazwa wskazuje, przynosi najwięcej strat dla Quitrix. Oczy, co to takiego by móc za ich kolor karać? Czy to zwykłe barwy otaczające czarną dziurę, czy może znaczą coś więcej? Tak naprawdę to jeszcze nikt nie zdołał rozwikłać tej zagadki.
Oczy, co to takiego by móc za ich kolor karać? Czy to zwykłe barwy otaczające czarną dziurę, czy może znaczą coś więcej? Tak naprawdę to jeszcze nikt nie zdołał rozwikłać tej zagadki.