sobota, 19 września 2015

Hej !! :D

Cześć moje czytelniczki ! Miałam mały problem z dodawaniem rozdziałów poniewaz nie pamietałam loginu. Mam dalsze ciagi tylko prosze was o cierpliwosc... Macie juz jeden rozdzialik i bede teraz dodawac na biezaco tylko badzcie ze mna ! :) Pozdrawiam was wszystkich cieplutko !!
Dziekuje ze czekacie i czytacie kocham was <3

Rozdział 28

Wróciłam :) przepraszam za ta katorżniczą przerwę :P

Nie czekałam, wyszłam odrazu, zamknęłam za sobą. Chwilkę postałam ale raczej Dreon był na etapie bujania w obłokach. Więc zostawiłam go sobie samemu z własnymi myślami. Gdy tylko wyszłam na uliczkę natychmiast porwał mnie niesamowity zapach świeżo wypiekanych rogalików, woń czerwonych róż, i muzyka. Wszędzie niosła się magiczna melodia, która jak raz dostała się do głowy nie chciała z niej nigdy wyjść .Smutne, zachmurzone niebo, promienie słonca prześwitywały tam gdzie tylko mogły się wcisnąć. Było już południe, wszystkie restauracje, świeciły małymi kolorowymi lampeczkami, których barwy odbijały sie na bruku wzdłuż całej alejki. Szłam rozkoszując się pysznymi zapachami i muzyką, zamknęłam oczy i ciesząc się chwilą przysiadłam na pobliskiej laweczce. Fale uderzały o mury zza mojej ławki, otworzyłam oczy, przede mną siedziała para sędziwych staruszków, siedzieli razem trzymając się za ręce i patrząc głęboko w oczy. Taka piękna miłość, tylko to prawdziwe uczucie ma prawo przetrwać tyle lat, tyle kłótni, tyle trosk a oni wciąż chcą sie poznawać, nie mają siebie dość. Na stoliku stała pachnąca, czerwona róża, oboje pili czekoladę z pianką na wierzchu. Wokoło nich powstała taka jakby aura, jakby nic poza nimi nie istniało i liczyli sie tylko oni i ich chwila, która mieli tylko dla siebie. Fala z wielką siła uderzyła o mur, ochlapała mnie i to wyrwało mnie z zamyślenia. Wstałam szybko z ławki jakby mnie coś oparzyło, spojrzałam na rozwijający się przede mną obraz Winno. Rozszalałe morze, zbuntowane fale, obijające się o most i rozpryskujące się na wszystkie strony. Słonce schowało się juz całkowicie za grubą warstwą chmur... Poczułam, że głodnieję, skoczyłam szybko do sklepiku obok, kupiłam co nie co i postanowiłam zrobić obiad u Dreona. Niebo posiniało, zapowiadało się na burzę i mimo, że kocham krople deszczu na twarzy, spieszyłam do domu. Otwieram drzwi a tam puste łóżko, Dreona nie było. "może to i lepiej, będzie niespodzianka" - pomyślałam. Weszłam do kuchni i zaczęłam się bawić. Miałam zamiar przyrządzić pieczonego kumbaka na sałacie z sosem winegret.
  Nagle drzwi trzasnęły, przestraszona poślizgnęłam się na podłodze i upadłam. Strasznie zakręciło mi się w głowie i tylko słyszałam jak ktoś szamotał się po sypialni. Niestety to tyle, uderzenie w głowę było dość bolesne i nie wiem co się potem działo. Byłam znowu w łóżku Dreona, opatulona kołdrą tak, że wystawał mi tylko nos. Czułam piękny zapach, apetycznie rozchodził się po moich ustach. Oblizałam się i spojrzałam przed siebie a tam Dreon stał z rozwiniętymi skrzydłami. Wpatrywał się we mnie swoim przenikliwym wzrokiem. Nie wiedziałam o co może chodzić.
-Co się stało? – spytałam nie rozumiejąc jego miny.

-Co się stało?! Szukałem cię dosłownie wszędzie byłem w domu, przecież nie było cię. Myślałem już, że cię znaleźli czy co... Przeleciałem przez wszystkie uliczki. Każdy most sprawdziłem. Bałem się, że może znowu poszłaś sama próbować swojej mocy, że utonęłaś i nigdy cię już nie odnajdę, że straciłem cię na wieki... Przychodzę do domu patrzę i nagle już jesteś! Leżysz na podłodze w kuchni oczywiście bardzo ucieszył mnie twój widok i z początku nie załapałem, że może coś ci się stało... Dopiero po chwili wpadłem na to. Zabrałem cię na łóżko i od tej pory leżysz w łóżku. I nie wiem spałaś, czy nie spałaś... Budziłaś się, patrzyłaś na mnie, nie wiem o co ci chodziło. Potem znowu jakby nigdy nic spałaś. Ciągle przy tobie czuwam.