wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 23

-No tak, oczywiście- oblana rumieńce odwróciłam się, zeskoczyłam z łóżka i powędrowałam do łazienki. Na szczęście koszula Dreona była wystarczająco długa, sięgała mi do ud. Nie musiałam się niczego wstydzić, przeżyłam w głowie wielkie "UFF".
W łazience, wszędzie były czarne kafelki a na podłodze jasne panele. Na każdej białej półce, poukładane po kolei, papier, ręczniki i jakieś kosmetyki. Wszystko niesamowicie czyste, jakby nigdy z tego pomieszczenia nie korzystał... Stanęłam przed lustrem, i naciągając skórę na twarzy zauważyłam jak po byłej ranie na policzku robi się wielka blizna, obrzydliwie nierozciągliwa, ciemna. Teraz dopiero kiedy ją ujrzałam, uświadomiłam sobie, że koszula nie ma nic do powiedzenia w tej sytuacji, nie zakryje mojej poharatanej twarzy...
Zamknęłam szybko drzwi na klucz, żebym zaraz nie miała niespodzianki i w przejściu nie stanął Dreon w spodenkach. To by było troszkę niezręczne według mnie. Wyjrzałam zza drzwi i kątem oka podejrzałam co on robi. Siedzi na łóżku, patrzy w okno, a promienie słońca...jakby przenikały go całego. Wyglądało to trochę tak jakby chłonął tą energię emitowaną z nieba. Nagle odwrócił głowę w moim kierunku! Przestraszona natychmiast schowałam się z powrotem. Zdradziłam się trzaśnięciem drzwiami... I usłyszałam jak pod nimi ktoś się kręci
-Czy wszystko w porządku? Może w czymś ci pomóc? Nie chcesz wyjść? Już tam trochę siedzisz... Wyjdź porozmawiamy...
-Ja się muszę wykąpać- i wtedy przy odkręcaniu wody cały kran wystrzelił pod sufit, woda była dosłownie wszędzie, pewnie nawet Dreon przez drzwi zmókł... zaczęłam piszczeć ale udało mi się opanować swoje emocje i wszystkimi ręcznikami przykryłam kran. Woda co prawda leciała dalej ale już nie z sufitu. Otworzyłam drzwi a tam Dreon rozbawiony opiera się o futrynę...
-Chyba jeszcze nie doceniasz swojej siły moja droga- przeszedł obok mnie, wcisnął kran na swoje miejsce i nagle wszystko działało jak przedtem ...
-Dlaczego zawsze muszę ja wszystko psuć a ty ot tak przybywasz, naprawiasz i jest wszystko w porządku idealnym- rzekłam rozżalona... wyrzuciłam go z łazienki i weszłam pod prysznic. Ciepła woda była jak uśmierzający ból, opatrunek na całe ciało. Lała się i lała, czułam jak oplata moje ciało i trzyma w swoich sidłach. Poddałam się jej w pełni, w głowie miałam ciszę, która potrafiła wyciszyć cały mój organizm. Pierwszy raz od dawna się tak dobrze, tak niesamowicie,
 czułam...

2 komentarze:

  1. No proszę, jaki hydraulik :D Skubaniutki, dwie sekundy i kran naprawiony :D
    Jak zawsze super :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero zaczęłam czytać ten rozdział, ale na pewno wrócę na początek. Bardzo ciekawy, zapraszam też do siebie
    http://allstoryaboutgrace.blogspot.com
    Xoxo

    OdpowiedzUsuń