Była to moja pierwsza przyjaciółka od serca. Mogłam z nią rozmawiać na dowolne tematy bez poczucia strachu przed wygadaniem wszystkich tajemnic rodzicom. Miałyśmy po tyle samo lat i od początku bardzo dobrze się dogadywałyśmy. Niestety...
Po naszej, wydawałoby się wiecznej przyjaźni, jej oczy nabrały barwy ciemniejszej, prawie, że czarnej. Więc została przeniesiona do plemienia "Śmierci"...Tak bardzo nas obie to skrzywdziło, że ja nie potrafiłam się w ogóle pozbierać po naszej rozłące. Pamiętam jak bolało, jakby to było wczoraj. Niestety musiało do tego dojść, Dinxi nie była zdolna do czynienia komuś krzywdy, co dopiero do zabijania.
Po utracie Dinxi, czułam się bezsilna, bezwartościowa, niepotrzebna. Po prostu SAMA i w takim przeświadczeniu żyłam jeszcze ponad jedenaście lat, aż mój okres żywota doszedł do dnia, gdy trzeba było przeprowadzić rytuał ceremonialny...
chyba bede czytac dalej
OdpowiedzUsuńmiło serdecznie :D polecam się :)
OdpowiedzUsuń