czwartek, 5 listopada 2015

Rozdział 30

Oczywiście nie powiedziałam mu jak mam na imię... To byłoby zbyt proste, zbyt łatwe a co gorsza, zbyt niebezpieczne...
-Dowiesz się w swoim czasie, prędzej czy później wyjdzie na jaw jednak na razie wolałabym nie ryzykować...
-Nie ryzykować? Czego ? – Dreon wciąż napierał na mnie pytaniami... Stawało się to coraz bardziej denerwujące i irytujące. W końcu nie wytrzymałam i po chwili wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wziąć zimny, odprężający i baaardzo długi prysznic. Zamknęłam drzwi na klucz.
-Tym razem mi się nie wepchasz do łazienki...- pomyślałam i weszłam do wanny. Zmieniłam zdanie, woda była taka gorąca, że parowało moje ciało. Otulała mnie niczym delikatny puch, jakbym była w jakiejś bańce pełnej gorącego powietrza... Nalałam całą wannę wrzącej wody i powoli zanurzyłam w niej stopy, potem już weszłam cała i zanurkowałam. To było niesamowite. Poruszałam pod wodą palcami i mogłam się bawić prądami wody, tworzyłam pod wodą swój własny świat w tym przypadku bardzo malutki ale jednak ! Zrobiłam Dreona z jego potężnymi skrzydłami, przyglądał mi się i machał do mnie. Zapatrzona zapomniałam, że zajmuję łazienkę od dobrej godziny. Zerwałam się, ubrana w pierwsze lepsze ciuchy, stanęłam pod drzwiami i nasłuchiwałam co też kombinuje mój Dreon... Czy w ogóle jest w domu... Jedyne co się odezwało do mnie to ta pusta i głucha cisza. Więc otworzyłam pewna siebie drzwi i wyszłam z zaparowanego po sufit pomieszczenia. Para unosiła się za mną aż do kuchni, zaparowały wszystkie, nawet te największe okna. To było dość dziwne zjawisko, ponieważ para nie osadzała się na oknach jak to zwykle bywa tylko tworzyła dziwne znaki... Były łudząco przypominające te, które widziałam pod czas ucieczki z Quintrix... na kamieniach w dziwnym domku... Ta kobieta wtedy o niczym i nie mówiła, niczego nie wytłumaczyła. Te znaki...
A pod spodem gdzie szyba całkowicie zaparowała pojawiał się napis Nerolai. Imię mojej matki... co to mogło znaczyć? Czy to była a może jeszcze jest próba kontaktu ? Trochę się przestraszyłam tego całego dziwnego zajścia, podeszłam do okna przejechałam palcami po znaku a ten zaświecił i zaraz potem zgasł. Para schodziła z okna a za nią, pojawiała się twarz kobiety. To była ona, to moja matka. Wysoka brunetka pomachała do mnie, uśmiechnięta. Dotknęła dłonią szyby, poczułam ciepło na plecach najpierw delikatnie a potem ciepło narastało, aż zaczęło parzyć. Wypaliło mi coś na plecach, bolało jednak nie do przesady. Wtedy wrócił Dreon, stałam pod oknem z przepaloną koszulką na lewej łopatce.
-Co to jest ? Co ci się stało? – spojrzał na mnie, natychmiast podszedł prędko do mnie i zaczął odchylać koszulę. Na ciele widniały czarne, przepalone kręgi, składające się w jedną całość.

-Przecież to niemożliwe – Dreon nie mógł oderwać ode mnie wzroku...

8 komentarzy:

  1. Ojaaaa :D Noemi, jak następnym razem skończysz na takim momencie to obiecuje, że pożałujesz xD już nawet mam pomysł w jaki sposób xD mianowicie: pamiętasz, iż miałyśmy pić w "remizie dziadków Kuby"?? :P to nie przyniosę alkoholu xD
    Dobra a teraz na poważnie :) masz mi szybciutko nowy rozdział dodać :P
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina spróbuj tylko nie przyniesc alkoholu , wiem gdzie mieszkasz xD , pozdrawiam Kuba Ps : Faktycznie Śmierdzi Greyem xD

      Usuń
    2. Mówiłam, że wali Greyem? XD za to nie mogę się z tobą Kuba zgodzić co do tych starych hab... :p to by je zgorszyło xD

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze świetny, ale zgadzam się z poprzedniczką :D Jak mogłaś skończyć w takim momencie? :D Ja chce już następny rozdział XD Czekam z niecierpliwością.
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haaa chociaż jedną osoba się ze mną zgadza :D

      Usuń
  3. Noesia, czekam na kolejny rozdział! Buziaki!! :*:*:*
    Edyta:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń